Zaczęło się od rozmowy z Andrzejem, ze fajnie byłoby zrobić mu rysowaną okładkę do książki, którą właśnie pisał.
Poznaliśmy się w Birmie, a potem nasze losy potoczyły się jakoś tak, że spędziliśmy razem święta w Malezji.
Tam tez powstał ten pomysł.
Andrzej chciał, żeby okładka nie była zwykłą okładką do książek z reportażami.
Chciał żeby była trochę reporterska, trochę bakpakerska, a trochę zwariowana.
Jako, że sam autor mówi czasem o sobie Rambo, a książka traktuje o wielu krajach Azji
od Gruzji i Afganistanu poprzez Indie, Tajlandię, Laos na Wietnamie i Indonezji kończąc, zadanie nie było proste.
Tak powstał pomysł ilustracji w którym Andrzej unosi się jako Dżin pośród symboli całej Azji.
Tylko lampę Alladyna zastąpił karabin.
W pierwszej wersjirysunku, żeby było „na całego”, dałem mu w łapy dwa karabiny.
Jednak po namyśle, konsultacji z wydawcą (wydawnictwo De Facto) i autorem, doszliśmy do wniosku,
że co za dużo (broni) to niezdrowo. Andrzej dostał typowa postawę „obserwującą” jak Dżin z bajki.
Nie było jeszcze do końca wiadomo co z tyłem. Jak pokazać symbole Azji?
Czy postaci z Andrzeja zdjęć, czy duchy, czy sajgonki,
wachlarze chińskie, palmy, kokosy i rafy?
Stanęło jednak na azjatyckich bóstwach!
Tajski smok, chiński pies-smok, strażnik swiątyni, Budda i Ganesz.
A świat muzułmański pokazany był na dole oraz naszym Dżinem w afgańskiej czapce – pakolu.
Można było zacząć rysować szkic do ilustracji na czysto.
W międzyczasie skończyła się nam wiza Indonezyjska.
Przejechaliśmy do Georgetown w Malezji, gdzie znów zaczęły się ekwilibrystyczne zabawy – jak za pomocą starej szuflady
przerobić nasz stolik kawowy na pracownie dla nowej ilustracji.
Zaczęło się malowanie ilustracji farbami akrylowymi i akwarelą. Andrzej jako najważniejszy „element” powstał pierwszy.
Ilustracja powoli wypełniana była szczegółami.
Pędzelki retuszerskie i mikroskop elektronowy poszły w ruch!
Ilustracja została ukończona. Teraz jeszcze praca w komputerze.
Okazało się, ze największym problemem w Malezji było znalezienie dobrego skanera.
Stanęło na ilustracyjnej sesji fotograficznej. Po retuszach – prawie skończona okładka.
Została jeszcze mała niespodzianka ale o tym za chwile:)
Tak powstala okladka. Inspirowana starymi plakatami filmow akcji i klasyka w stylu Indiana Jonesa.
Troche z przymrozeniem oka, troche na powaznie, bo tak z autorem to wspolnie wymyslilismy.
Premiera jesienia. Bardzo polecamy!
Detal. Ta mina miala polaczyc magnetyzm, uwage, zamyslenie
oraz to, ze z Rambo nie pojdzie ci tak latwo.
Z tymi kolesiami z tylu zreszta tez.
A na koniec malutka niespodzianka dla Andrzeja.
Na jednej z lian zostala dorysowana Jane. Ma jakie 3 mm wielkości.
To miała być niespodzianka w dniu premiery ale wydawca wygadał dzień wcześniej
Dzieło sztuki. Chyba musicie swój skaner zacząć wozić.
Świetny pomysł i znakomita realizacja, a do tego szczegółowy opis procesu twórczego! Gratulacje i kolejnych takich znakomitych dzieł plastycznych życzę!
Szymon – pracujemy nad tym:)
YaceQ – dzieki wielkie!
Gratuluję twórczych mysli i dokonań,